
Bal otworzyła utytułowana para tańca towarzyskiego – Alicja Pospieszyńska i Wiktor Godlewski. Następnie zgromadzeni w liczbie około stu osób przystąpili do smakowitej konsumpcji, a potem – jak to na każdym balu bywa - ruszyli do tańca.
Zapytana o organizację balu, Monika Zimnawoda powiedziała m.in.: „Koło Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej Ruchowo TPD w Płońsku prężnie działa dzięki darczyńcom, którzy są obecni na balu. Wszyscy nas wspierają: Urząd Miasta, Miejskie Centrum Kultury, MOPS, biznesmeni, lokalni prezesi spółek, dyrektorzy, za co jestem im bardzo wdzięczna. Szczególne podziękowania kieruję w stronę burmistrza, który co roku wspiera i pomaga. (…) Po tylu latach doszłam już do takiej wprawy, że organizację (…) zaczynam dwa miesiące przed balem. Nawiązuję wtedy kontakty ze sponsorami, z darczyńcami, z rządem, który przekazuje wiele różnych przedmiotów. (…) Z panią Julią Piterą poznałam się jakiś czas temu. Doceniła moją pracę i (…) jest z naszym balem już dwanaście lat”.
Około godziny 23. miał miejsce „gwóźdź programu” balu, czyli licytacja. I tak m.in. obraz Aleksandry Guzowskiej wylicytowano aż za 2000 zł, obraz Wilhelm Nowaka za 1400 zł, obraz autorstwa Stanisławy Rólki za 450 zł, obraz Eryki Sokólskiej za 500 zł. Licytowano także dwie piłki z autografami nie byle kogo, bo Zbigniewa Bońka (540 zł) i Igora Gołaszewskiego (piłka i koszula za 740 zł). Piękny album pt. „Niepodległa”, ofiarowany przez Kancelarię Premiera, „poszedł” za 740 zł, a spinki od pary prezydenckiej za 620 zł. Pod młotek poszły także szkatułki (200, 250 zł) i wiele, wiele innych darów ofiarowanych prosto z serca. Łącznie wylicytowano przedmioty za ponad 18 tys. zł. Niezależnie od aukcji, na rzecz TPD Koła Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej Ruchowo w Płońsku wpłacono pieniądze na konto. Wśród wpłat na czoło wysunął się czek Banku Spółdzielczego w Płońsku opiewający na kwotę 1500 zł.
Już prawie był niedzielny poranek, kiedy hotel „Martex” opuszczali ostatni uczestnicy balu. Co było w ich sercach? Pewnie skromna, cicha duma, że można było dać potrzebującym drobiazg, kilkaset złotych, co dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży może być czymś wielkim – szansą na leczenie, na rehabilitację, albo po prostu szansą na najzwyklejszy pod słońcem wyjazd w ferie czy wakacje. Niby nic, a znaczy wiele.
KRZYSZTOF MARTWICKI
V